Dnia 24 marca 2015 r. odbędzie się Przedszkolny Konkurs Recytatorski „Wiersze Juliana Tuwima i Jana Brzechwy”.

W konkursie mogą wziąć udział dzieci w wieku 3-6 lat.

Każdy z uczestników przygotowuje do recytacji jeden wiersz Juliana Tuwima lub Jana Brzechwy.

Zapraszamy do udziału w konkursie wszystkie chętne przedszkolaki !!!

Szczegóły konkursu poniżej.

 

 

 

 

Regulamin konkursu recytatorskiego

  1. Nazwa konkursu:

I Konkurs Recytatorski: „Wiersze Juliana Tuwima i Jana Brzechwy”.

  1. Organizator konkursu:

Niepubliczne Przedszkole Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a’ Paulo

w Kielcach.

  1. Cele konkursu:

Kontakt z książką oznacza poznawanie utworów literatury dziecięcej i rozwijanie zainteresowań czytelniczych. Umożliwia poznawanie języka literackiego, poszerza wiedzę, sprzyja skupieniu uwagi, rozwojowi wyobraźni, mowy i myślenia. Wiersze pomagają w rozumieniu wartości takich jak : miłość, dobro, prawda, piękno, przyjaźń. Dziecięca literatura dostarcza także treści, które dzieci wykorzystają podczas różnego rodzaju zabaw.

Cele:

- rozwijanie zdolności recytatorskich dzieci, wrażliwości artystycznej

- wzbogacanie słownictwa dzieci

- budzenie wyobraźni i postaw twórczych

- promocja dziecięcej literatury

- kształtowanie pozytywnych uczuć estetycznych

- upowszechnianie kultury żywego słowa

- pobudzanie naturalnej ekspresji u dzieci

- poszerzanie osobistych doświadczeń dzieci poprzez kontakt ze sztuką.

  1. Osoby odpowiedzialne za organizację i przebieg konkursu:

p. Adriana Kowalczyk – nauczyciel (grupa Promyczki)

p. Anna Słowik – nauczyciel (grupa Motylki)

5. Czas trwania konkursu: 02.03.2015 – 25.03.2015

Konkurs zostanie przeprowadzony 24.03.2015 w sali teatralnej w obecności społeczności  przedszkolnej i Jury – recytacja wierszy przez uczestników.

  1. Warunki uczestnictwa:

W konkursie mogą wziąć udział dzieci w wieku od 3 do 6 lat.

  1. Wiersze do pobrania ze strony www.przedszkole.szarytkikielce.pl oraz ze źródeł własnych.
  1. Jury powołane przez organizatorów konkursu w składzie:

Przewodnicząca: s. Renata Bereda

                             p. Barbara Kowalska

                              gość

  1. Kryteria

– kultura słowa

- ogólne wrażenie artystyczne

- oryginalność prezentowanego utworu

- odgrywanie określonych ról i scenek wynikających z treści wiersza

  1. Wykaz wierszy do wykorzystania:

     Kłamczucha

Zoo

Ryby, żaby i raki

Tańcowała igła z nitką

Entliczek pentliczek

Pytalski

Kaczka – dziwaczka

Kwoka

Leń

Na straganie

Na Wyspach Bergamotach

Samochwała

Skarżypyta

Tydzień

Lokomotywa

Bambo

Kotek

Rzepka

Zosia Samosia

Kapuśniaczek

Słoń Trąbalski

Abecadło

Okulary

Dwa Michały

Ptasie Radio

Rzeczka

Warszawa

Dyzio Marzyciel

Cuda i dziwy

Figielek

Pstryk

Warzywa

Ptasie plotki

Idzie Grześ

W aeroplanie

Spóźniony słowik

Gabryś

O panu Tralalińskim

I inne…

  1. Zapisy przyjmują p. Anna Słowik, p. Adriana Kowalczyk do dnia 17.03.2015.

Należy podać:

- imię i nazwisko

- grupa

- tytuł wybranego wiersza.

Wiersze mogą się powtarzać.

 

 

Entliczek-pentliczek

Autor: Jan Brzechwa
Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek,
A na tym stoliczku pleciony koszyczek,W koszyczku jabłuszko, w jabłuszku robaczek,
A na tym robaczku zielony kubraczek.Powiada robaczek: "I dziadek, i babka,
I ojciec, i matka jadali wciąż jabłka,A ja już nie mogę! Już dosyć! Już basta!
Mam chęć na befsztyczek!" I poszedł do miasta.Szedł tydzień, a jednak nie zmienił zamiaru,
Gdy znalazł się w mieście, poleciał do baru.Są w barach - wiadomo - zwyczaje utarte:
Podchodzi doń kelner, podaje mu kartę,A w karcie - okropność! - przyznacie to sami:
Jest zupa jabłkowa i knedle z jabłkami,Duszone są jabłka, pieczone są jabłka
I z jabłek szarlotka, i komput [placek], i babka!No, widzisz, robaczku! I gdzie twój befsztyczek?
Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek.

Kaczka dziwaczka

Autor: Jan Brzechwa
Nad rzeczką opodal krzaczka
Mieszkała kaczka-dziwaczka,
Lecz zamiast trzymać się rzeczki
Robiła piesze wycieczki.Raz poszła więc do fryzjera:
"Poproszę o kilo sera!"Tuż obok była apteka:
"Poproszę mleka pięć deka."Z apteki poszła do praczki
Kupować pocztowe znaczki.Gryzły się kaczki okropnie:
"A niech tę kaczkę gęś kopnie!"Znosiła jaja na twardo
I miała czubek z kokardą,
A przy tym, na przekór kaczkom,
Czesała się wykałaczką.Kupiła raz maczku paczkę,
By pisać list drobnym maczkiem.
Zjadając tasiemkę starą
Mówiła, że to makaron,
A gdy połknęła dwa złote,
Mówiła, że odda potem.Martwiły się inne kaczki:
"Co będzie z takiej dziwaczki?"Aż wreszcie znalazł się kupiec:
"Na obiad można ją upiec!"Pan kucharz kaczkę starannie
Piekł, jak należy, w brytfannie,Lecz zdębiał obiad podając,
Bo z kaczki zrobił się zając,
W dodatku cały w buraczkach.
Taka to była dziwaczka!

Katar

Autor: Jan Brzechwa
Spotkał katar Katarzynę -
A - psik!
Katarzyna pod pierzynę -
A - psik!Sprowadzono wnet doktora -
A - psik!
"Pani jest na katar chora" -
A - psik!Terpentyną grzbiet jej natarł -
A - psik!
A po chwili sam miał katar -
A - psik!Poszedł doktor do rejenta -
A - psik!
A to właśnie były święta -
A - psik!Stoi flaków pełna micha -
A - psik!
A już rejent w michę kicha -
A - psik!Od rejenta poszło dalej -
A - psik!
Bo się goście pokichali -
A - psik!Od tych gości ich znów goście -
A - psik!
Że dudniło jak na moście -
A - psik!Przed godziną jedenastą -
A - psik!
Już kichało całe miasto -
A - psik!Aż zabrakło terpentyny -
A - psik!
Z winy jednej Katarzyny -
A - psik!

Kłamczucha

Autor: Jan Brzechwa
"Proszę pana, proszę pana,
Zaszła u nas wielka zmiana:
Moja starsza siostra Bronka
Zamieniła się w skowronka,
Siedzi cały dzień na buku
I powtarza: kuku, kuku!"
"Pomyśl tylko, co ty pleciesz!
To zwyczajne kłamstwa przecież."
"Proszę pana, proszę pana,
Rzecz się stała niesłychana:
Zamiast deszczu u sąsiada
Dziś padała oranżada,
I w dodatku całkiem sucha."
"Fe, nieładnie! Fe, kłamczucha!"
"To nie wszystko, proszę pana!
U stryjenki wczoraj z rana
Abecadło z pieca spadło,
Całą pieczeń z rondla zjadło,
A tymczasem na obiedzie
Miał być lew i dwa niedźwiedzie."
"To dopiero jest kłamczucha!"
"Proszę pana, niech pan słucha!
Po południu na zabawie
Utonęła kaczka w stawie.
Pan nie wierzy? Daję słowo!
Sprowadzono straż ogniową,
Przecedzono wodę sitem,
A co ryb złowiono przy tym!"
"Fe, nieładnie! Któż tak kłamie?
Zaraz się poskarżę mamie!"

Kwoka

Autor: Jan Brzechwa
Proszę pana, pewna kwoka
Traktowała świat z wysoka
I mówiła z przekonaniem:
"Grunt to dobre wychowanie!"
Zaprosiła raz więc gości,
By nauczyć ich grzeczności.
Pierwszy osioł wszedł, lecz przy tym
W progu garnek stłukł kopytem.
Kwoka wielki krzyk podniosła:
"Widział kto takiego osła?!"
Przyszła krowa. Tuż za progiem
Zbiła szybę lewym rogiem.
Kwoka gniewna i surowa
Zawołała: "A to krowa!"
Przyszła świnia prosto z błota.
Kwoka złości się i miota:
"Co też pani tu wyczynia?
Tak nabłocić! A to świnia!"
Przyszedł baran. Chciał na grzędzie
Siąść cichutko w drugim rzędzie,
Grzęda pękła. Kwoka wściekła
Coś o łbie baranim rzekła
I dodała: "Próżne słowa,
Takich nikt już nie wychowa,
Trudno... Wszyscy się wynoście!"
No i poszli sobie goście.
Czy ta kwoka, proszę pana,
Była dobrze wychowana?

Leń

Autor: Jan Brzechwa
Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień."O, wypraszam to sobie!
Jak to? Ja nic nie robię?
A kto siedzi na tapczanie?
A kto zjadł pierwsze śniadanie?
A kto dzisiaj pluł i łapał?
A kto się w głowę podrapał?
A kto dziś zgubił kalosze?
O - o! Proszę!"Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień."Przepraszam! A tranu nie piłem?
A uszu dzisiaj nie myłem?
A nie urwałem guzika?
A nie pokazałem języka?
A nie chodziłem się strzyc?
To wszystko nazywa się nic?"Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.Nie poszedł do szkoły, bo mu się nie chciało,
Nie odrobił lekcji, bo czasu miał za mało,
Nie zasznurował trzewików, bo nie miał ochoty,
Nie powiedział "dzień dobry", bo z tym za dużo roboty,
Nie napoił Azorka, bo za daleko jest woda,
Nie nakarmił kanarka, bo czasu mu było szkoda.
Miał zjeść kolację - tylko ustami mlasnął,
Miał położyć się - nie zdążył - zasnął.
Śniło mu się, że nad czymś ogromnie się trudził.
Tak zmęczył się tym snem, że się obudził.

Słoń Trąbalski

 

Autor: Julian Tuwim

 

Był sobie słoń, wielki - jak słoń.

Zwał się ten słoń Tomasz Trąbalski.

Wszystko, co miał, było jak słoń!

Lecz straszny był zapominalski.

Słoniową miał głowę

I nogi słoniowe,

I kły z prawdziwej kości słoniowej,

I trąbę, którą wspaniale kręcił,

Wszystko słoniowe - oprócz pamięci.

Zaprosił kolegów - słoni - na karty

Na wpół do czwartej.

Przychodzą - ryczą: „Dzień dobry, kolego!”

Nikt nie odpowiada.

Nie ma Trąbalskiego.

Zapomniał! Wyszedł!

Miał przyjść do państwa Krokodylów

Na filiżankę wody z Nilu:

Zapomniał! Nie przyszedł!

Ma on chłopczyka i dziewczynkę,

Miłego słonika i śliczną słoninkę.

Bardzo kocha te swoje słonięta,

Ale ich imion nie pamięta.

Synek nazywa się Biały Ząbek,

A ojciec woła: „Trąbek! Bombek!”

Córeczce na imię po prostu Kachna,

A ojciec woła: „Grubachna! Wielgachna!”

Nawet gdy własne imię wymawia,

Gdy się na przykład komuś przedstawia,

Często się myli Tomasz Trąbalski

I mówi: „Jestem Tobiasz Bimbalski”.

Żonę ma taką - jakby sześć żon miał!

(Imię jej: Bania, ale zapomniał).

No i ta żona kiedyś powiada:

„Idź do doktora, niechaj cię zbada,

Niech cię wyleczy na stare lata!”

Więc zaraz poszedł - do adwokata,

Potem do szewca i do rejenta,

I wszędzie mówi, że nie pamięta!

„Dobrze wiedziałem, lecz zapomniałem,

Może kto z panów wie, czego chciałem?”

Błąka się, krąży, jest coraz później,

Aż do kowala trafił, do kuźni.

Ten chciał go podkuć, więc oprzytomniał,

Przypomniał sobie to, co zapomniał!

Kowal go zbadał, miechem podmuchał,

Zajrzał do gardła, zajrzał do ucha,

Potem opukał młotem kowalskim

I mówi: „Wiem już, panie Trąbalski!

Co dzień na głowę wody kubełek

Oraz na trąbie zrobić supełek”.

I chlust go wodą! Sekundę trwało

I w supeł związał trąbę wspaniałą!

Pędem poleciał Tomasz do domu.

Żona w krzyk: „Co to?” – „Nie mów nikomu!

To dla pamięci!” – „O czym?” – „No… chciałem…”

- „Co chciałeś?” – „Nie wiem! Już zapomniałem!”

 

Rzepka

 

Autor: Julian Tuwim

 

Zasadził dziadek rzepkę w ogrodzie,

Chodził tę rzepkę oglądać co dzień.

Wyrosła rzepka jędrna i krzepka,

Schrupać by rzepkę z kawałkiem chlebka!

Więc ciągnie rzepkę dziadek niebożę,

Ciągnie i ciągnie, wyciągnąć nie może.

Zawołał dziadek na pomoc babcię:

„Ja złapię rzepkę, ty za mnie złap się!”

I biedny dziadek z babcią niebogą

Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą.

Babcia za dziadka,

Dziadek za rzepkę,

Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

Przyleciał wnuczek, babci się złapał,

Poci się, stęka, aż się zasapał!

Wnuczek za babcię,

Babcia za dziadka,

Dziadek za rzepkę,

Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

Pocą się, sapią, stękają srogo,

Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą.

Zawołał wnuczek szczeniaczka Mruczka,

Przyleciał Mruczek i ciągnie wnuczka!

Mruczek za wnuczka,

Wnuczek za babcię,

Babcia za dziadka,

Dziadek za rzepkę,

Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

Pocą się, sapią, stękają srogo,

Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Na kurkę czyhał kotek w ukryciu,

Zaszczekał Mruczek: „Pomóż nam, Kiciu!”

Kicia za Mruczka,

Mruczek za wnuczka,

Wnuczek za babcię,

Babcia za dziadka,

Dziadek za rzepkę,

Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

Pocą się, sapią, stękają srogo,

Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Więc woła Kicia kurkę z podwórka,

Wnet przyleciała usłużna kurka.

Kurka za Kicię,

Kicia za Mruczka,

Mruczek za wnuczka,

Wnuczek za babcię,

Babcia za dziadka,

Dziadek za rzepkę,

Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

Pocą się, sapią, stękają srogo,

Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Szła sobie gąska ścieżyną wąską,

Krzyknęła kurka: „Chodź no tu, gąsko!”

Gąska za kurkę,

Kurka za Kicię,

Kicia za Mruczka,

Mruczek za wnuczka,

Wnuczek za babcię,

Babcia za dziadka,

Dziadek za rzepkę,

Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

Pocą się, sapią, stękają srogo,

Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Leciał wysoko bocian-długonos,

„Fruńże tu, boćku, do nas na pomoc!”

Bociek za gąskę,

Gąska za kurkę,

Kurka za Kicię,

Kicia za Mruczka,

Mruczek za wnuczka,

Wnuczek za babcię,

Babcia za dziadka,

Dziadek za rzepkę,

Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

Pocą się, sapią, stękają srogo,

Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Skakała drogą zielona żabka,

Złapała boćka - rzadka to gratka!

Żabka za boćka,

Bociek za gąskę,

Gąska za kurkę,

Kurka za Kicię,

Kicia za Mruczka,

Mruczek za wnuczka,

Wnuczek za babcię,

Babcia za dziadka,

Dziadek za rzepkę,

A na przyczepkę

Kawka za żabkę,

Bo na tę rzepkę

Też miała chrapkę.

Tak się zawzięli,

Tak się nadęli,

Że nagle rzepkę Trrrach!! - wyciągnęli!

Aż wstyd powiedzieć,

Co było dalej!

Wszyscy na siebie

Poupadali:

Rzepka na dziadka,

Dziadek na babcię,

Babcia na wnuczka,

Wnuczek na Mruczka,

Mruczek na Kicię,

Kicia na kurkę,

Kurka na gąskę,

Gąska na boćka,

Bociek na żabkę,

Żabka na kawkę

I na ostatku

Kawka na trawkę.

 

Ptasie radio

 

Autor: Julian Tuwim

 

Halo, halo! Tutaj ptasie radio w brzozowym gaju,

Nadajemy audycję z ptasiego kraju.

Proszę, niech każdy nastawi aparat,

Bo sfrunęły się ptaszki dla odbycia narad:

Po pierwsze - w sprawie,

Co świtem piszczy w trawie?

Po drugie - gdzie się

Ukrywa echo w lesie?

Po trzecie - kto się

Ma pierwszy kąpać w rosie?

Po czwarte - jak

Poznać, kto ptak,

A kto nie ptak?

A po piąte przez dziesiąte

Będą ćwierkać, świstać, kwilić,

Pitpilitać i pimpilić

Ptaszki następujące:

Słowik, wróbel, kos, jaskółka,

Kogut, dzięcioł, gil, kukułka,

Szczygieł, sowa, kruk, czubatka,

Drozd, sikora i dzierlatka,

Kaczka, gąska, jemiołuszka,

Dudek, trznadel, pośmieciuszka,

Wilga, zięba, bocian, szpak

Oraz każdy inny ptak.

Pierwszy - słowik

Zaczął tak:

„Halo! O, halo lo lo lo lo!

Tu tu tu tu tu tu tu

Radio, radijo, dijo, ijo, ijo,

Tijo, trijo, tru lu lu lu lu,

Pio pio pijo lo lo lo lo lo,

Plo plo plo plo plo halo!”

Na to wróbel zaterlikał:

„Cóż to znowu za muzyka?

Muszę zajrzeć do słownika,

By zrozumieć śpiew słowika.

Ćwir ćwir świrk!

Świr świr ćwirk!

Tu nie teatr

Ani cyrk!

Patrzcie go! Nastroszył piórka!

I wydziera się jak kurka!

Dość tych arii, dość tych liryk!

Ćwir ćwir czyrik,

Czyr czyr ćwirik!”

I tak zaczął ćwirzyć, ćwikać,

Ćwierkać, czyrkać, czykczyrikać,

Że aż kogut na patyku

Zapiał gniewnie: „Kukuryku!”

Jak usłyszy to kukułka,

Wrzaśnie: „A to co za spółka?

Kuku-ryku? Kuku-ryku?

Nie pozwalam, rozbójniku!

Bierz, co chcesz, bo ja nie skąpię,

Ale kuku nie ustąpię.

Ryku - choć do jutra skrzecz!

Ale kuku - moja rzecz!”

Zakukała: kuku! kuku!

Na to dzięcioł: stuku! puku!

Czajka woła: czyjaś ty, czyjaś?

Byłaś gdzie? Piłaś co? Piłaś, to wyłaź!

Przepióreczka: chodź tu! Pójdź tu!

Masz co? daj mi! rzuć tu! rzuć tu!

I od razu wszystkie ptaki

W szczebiot, w świegot, w zgiełk – o taki:

„Daj tu! Rzuć tu! Co masz? Wiórek?

Piórko? Ziarnko? Korek? Sznurek?

Pójdź tu, rzuć tu! Ja ćwierć i ty ćwierć!

Lepię gniazdko, przylep to, przytwierdź!

Widzisz go! Nie dam ci! Moje! Czyje?

Gniazdko ci wiję, wiję, wiję!

Nie dasz mi? Takiś ty? Wstydź się, wstydź się!”

I wszystkie ptaki zaczęły bić się.

Przyfrunęła ptasia policja

I tak się skończyła ta leśna audycja.

 

Okulary

 

Autor: Julian Tuwim

 

Biega, krzyczy pan Hilary:

„Gdzie są moje okulary?”

Szuka w spodniach i w surducie,

W prawym bucie, w lewym bucie.

Wszystko w szafach poprzewracał,

Maca szlafrok, palto maca.

„Skandal! – krzyczy - nie do wiary!

Ktoś mi ukradł okulary!”

Pod kanapą, na kanapie,

Wszędzie szuka, parska, sapie!

Szpera w piecu i w kominie,

W mysiej dziurze i w pianinie.

Już podłogę chce odrywać,

Już policję zaczął wzywać.

Nagle - zerknął do lusterka…

Nie chce wierzyć… Znowu zerka.

Znalazł! Są! Okazało się,

Że je ma na własnym nosie.